14.03.2021

dziewczyna z chłopakiem na zielonej trawieNowy rok z pandemią czyli czas na podsumowanie poprzedniego.

Czego nas nauczył ten trudny rok?

Nauczył nas, że nauczyciele, uczniowie i opiekunowie są niesamowicie odporni, ale nie są niestrudzeni.
Nauczył nas, że technologia może być cudowna, ale nigdy nie zastąpi wartości edukacji miedzy prawdziwymi ludźmi.
Nauczył nas, że przestrzeń edukacji ma znaczenie i często to co bardzo bezpieczne jest również bardzo szkodliwe bo uniemożliwia żywe relacje - rozmowy, zabawę i wspólną pracę.
Nauczyliśmy się też, że model edukacji XX wieku musi zostać zaktualizowany. Nowym priorytetem jest... aspekt psychofizyczny. Ludzka twarz edukacji. Nie mechaniczne a kontekstualne cele wspólne cele.
Nauczyliśmy się też, że chętnie ignorujemy nierówności związane z wyrównywaniem szans na własny koszt i kosztem najsłabszych. Dowiedzieliśmy się, że bycia nauczycielem na papierze nie należy przyjmować za pewnik. Nareszcie ujawniła się wiedza, że nie wszystko w programie nauczania i w podstawie programowej ma znaczenie i nie wszystko, co ważne się w nich znajduje.
Nauczyliśmy się, że szkoły muszą mieć pod ręką zapasy mydła i powinny też zapewnić uczniom oraz pracownikom otwieralne okna, a za nimi czyste powietrze i naturalną zieleń!

COVID-19 na zawsze odmienił edukację, rzucając krytyczne światło na wszystko co się z nią wiąże - od lokalnych problemów finansowych, przez e-technologie po wykształcenie pracowników oświaty. Podstawowa część społecznego doświadczenia dzieci i młodzieży - interakcji z innymi dziećmi w szkole i poza nią - zniknęła i rozczarowująco zastąpiono ją wirtualnymi spotkaniami i zoomem. Przytłaczająca liczba dowodów wskazuje na to, że nie nauka czytania i pisania oraz liczenia a swobodna zabawa to najlepszy sposób na wyposażenie dzieci w szeroki zestaw kompetencji i wspieranie ich rozwoju społeczno-emocjonalnego. A tego stanowczo zabrakło przed pandemią nie wspominając o tym co teraz.
Dzieci żyjące w społecznościach o niskich zasobach zostały nieproporcjonalnie dotknięte nagłym przejściem do zdalnego nauczania. Coraz trudniejsze są do przewidzenia skutki ciągłej deprywacji społecznej, zarówno w szkole, jak i poza nią w rozwoju dzieci i młodzieży.

Co bardzo, bardzo niepokojące - pandemia mocno uwydatniła arbitralne rozróżnienie między opieką i edukacją dzieci w wieku szkolnym a dziećmi w wieku od 0 do 6 lat. Mimo, że rodzice mają ogromną potrzebę opieki i edukacji systemowej chcąc pracować, a dzieci uczą się więcej w tych pierwszych latach niż kiedykolwiek później, publiczne inwestycje we wczesną opiekę i edukację są żałośnie niewystarczające. Naprawdę żałośnie.
Unijne programy realizowane przed pandemią zmieniały nieco sytuację jednak pilnowano raczej standardów sanitarnych. Jakość opieki, wychowania i edukacji mierzono ilością zajęć ,,dodatkowych".

We wczesnej edukacji, edukacji zintegrowanej, kompleksowej - wszystko jest ważne. Ilość zajęć dodatkowych nie powinna nam przysłaniać ilości czasu i miejsca, które ma codziennie do dyspozycji dziecko aby w pełni zdrowo się rozwijać.
Jednocześnie mamy tendencję do skupiania się wyłącznie na edukacyjnej roli placówek, w dużej mierze ignorując sposoby, w jakie te placówki zapewniają ogromnej ilości dzieci bezpłatną, fachową i niezbędną opiekę, podczas gdy ich rodzice pracują.
Przecież kiedy pandemia zamknęła drzwi szkół - zamknięto również dzieciom i młodzieży drzwi do wysokiej jakości wsparcia w nauce, rekreacji oraz dożywianie. Niebagatelne! Znaczna część dzieci jedyny ciepły, świeży, zbilansowany posiłek mogła spożyć w szkole.

Dla wielu rodzin była to katastrofa o wiele większa niż brak laptopów do nauki zdalnej.
Po prostu szkoła pełni funkcje, o których zapomnieliśmy wybijając rytm testów, egzaminów i naborów na kolejne szczeble systemu szkolnego.
Spowodowało to silny stres u pracujących rodziców, zwłaszcza matek, które niejednokrotnie szybko odeszły z rynku pracy. Pandemia dotknęła również prawie każdy aspekt szkolnictwa wyższego, ale najbardziej uderzający jest dla mnie spadek liczby zapisów do lokalnych szkół wyższych. Ostatecznie te wybory młodych ludzi mogą mieć długoterminowe konsekwencje dla zarobków i powodzenia całego życia - będą wpływać na to pokolenie licealistów i studentów ery COVID-19 przez wiele lat.

Miejmy nadzieję, że pandemia stanowi punkt zwrotny w sposobie inwestowania w opiekę i edukację dzieci i młodzieży - a co za tym idzie w rodziny i społeczeństwo. Nadal nie wiem, dokąd zmierza edukacja wczesna, podstawowa i średnia, ale nie ma wątpliwości, że trwa zmiana. Jedno jest pewne - edukacja publiczna nie jest edukacją dla fragmentu człowieka ale dla jego całości - nie może dłużej pozostawać odizolowana od takich sektorów polityki krajowej i globalnej jak zdrowie publiczne, rozwój i integracja międzypokoleniowa społeczności lokalnych i praca socjalna.
Bo wszystko jest DLA KOGUŚ I PO CUŚ! - jak mawiała z przymrużeniem oka moja Bardzo Stara Przyjaciółka.
Szkoła należy do systemu naczyń połączonych a nie pozostaje szklanką na wpół pełną i na wpół pustą. Mamy próbę przekształcenia istniejącego modelu edukacji zwizualizowanego jako „koń i wóz” dawno temu w erze rewolucji przemysłowej.

Uznano, że poprzez stopniowe dodawanie nowych kół i silnika zamiast konia edukacja będzie zyskiwać na jakości.
Jak to udowodnił ostatni rok taka zmiana jest błędna.

Pozostaje nam tworzenie rewolucyjnego modelu edukacji popandemicznej opartego o świetne wzorce od wielu lat działających alternatywnie placówek.
Jest to niezbędne dla lepszego przyswajania umiejętności pożądanych w XXI wieku a przecież tak bardzo zwyczajnych.
Edukacja? Naturalnie!
Bardzo ciekawy raport tu:
https://www.brookings.edu/.../Big-Ideas_Hirsh-Pasek...

#szkolywaldorfskie
#freinetpopolsku
#reggioemiliapolishprjoectsandinspiration
#kolorowedalton