27.02.2021

dziewczynka z plecakiem na plecachA zatem - wszyscy mają dość zdalności? Liczy się jednak wizja absolwenta?

Jego przyszłość w przestrzeni publicznej?

Ależ nie - nastała i trwa era opresji wobec dzieci i młodzieży. I wcale nie od roku.

Trwa od wielu lat. Prawa nieletnich do zdrowego i harmonijnego rozwoju są gwałcone w każdej gminie. Nieletni członkowie społeczności lokalnych składają swój rozwój, swoje ciała i dusze na ołtarzu innych potrzeb. Małych, lokalnych interesików. Wielkiego lobby sztucznego popytu na dobra materialne.

A co z nauczycielami? Jaką teraz mogą spełniać rolę, kiedy poza netem dzieci i młodzież z pomocą Rodziców tworzą znane nam z lat zaborów i wojen grupy, które uczą się same, poza systemem - tajne komplety?

Całość psychofizyczna uczniów w lokalnym kontekście mogłaby się liczyć dla decydentów globalnych i lokalnych ale się nie liczy.
Najbardziej wrażliwe i potrzebujące wsparcia grupy społeczne zostały zamknięte w gettach - najpierw szkolnych a teraz wirtualnych.

A te getta powstały ponieważ starannie przemyślana polityka przemysłu, produkcji i konsumpcji dóbr wyklucza ich zdrowie i dobrostan jako ważne.

Eeeeeeejże! Jak to zobaczyć w jednej godzinie tygodniowo z 200 uczniami?
Jak to zobaczyć samotnie z liczną grupą młodziutkich wychowanków?
Jak to zobaczyć przez ekran?
Jak to zobaczyć przez okno z widokiem na parking?

Miało być tak cudownie - ekran i teamsy antidotum na wszystko.
Coś tu nie gra Sherlocku, 🤔 całkiem nie dziabie Watsonie!
A statki na morzu kołyszą się jak dawniej, mości Robinsonie.
Może czas na prawdziwe zmiany?

W kontekście nowych projektów rządu znów pojawia się pytanie - co jest lepsze dla młodego człowieka, dziecka - zdane testy kompetencyjne czy zdrowie fizyczne i psychiczne.
Niektórzy Rodzice mówią: "nie chcemy mieć wiecznych dzieciaków w domu. Niech się uczą, zdają na dobre studia, zaczną zarabiać i żyć na własny rachunek." Ale, ale... czy wiemy CO KONKRETNIE przyda się naszemu krajowi, mieszkańcom globalnej wioski za lat 10, 15 skoro sytuacja zmienia się tak dynamicznie? Znów dzieci i młodzież zamiast wielkich nakładów na ich dobrostan - otrzymają więcej zajęć nad zeszytami i przed ekranikiem? Czy ktoś to wreszcie zauważy?

Rząd polski przyjął we wtorek projekt przepisów, które pozwolą wprowadzić w szkołach UWAGA - dodatkowe zajęcia dla uzupełnienia powstałych w wyniku nauki zdalnej ewentualnych braków w opanowaniu wymagań ustalonych w podstawie programowej. Projekt, który przygotowało Ministerstwo Edukacji i Nauki, przewiduje powiększenie w tym celu subwencji oświatowej.

Tymczasem planuje się też po cichutku :

  • łączenie klas,
  • zwiększenie ich liczebności,
  • krótsze przerwy, aby ,,wyrobić się" z tematem,
  • ograniczenie wsparcia nauczycieli w przedszkolach i w klasach I-III poprzez odebranie pomocy nauczyciela, asystentów i nauczycieli wspomagających.

Samorządy otrzymały nieoficjalny przekaz - zacieśniać, zacieśniać, oszczędzać na dzieciach.

40 milionów, które podobno ma wspomóc zajęcia ruchowe 4,5 - milionowego pokolenia ekranowego rozejdzie się ,,po kościach" zwłaszcza, że planuje się przede wszystkim gimnastykę oczu. Na jedno dziecko, ucznia przypadnie aż... niecałe 9 zł.

Czy - jeśli nawet Rodzice nie widzą problemu w setkach godzin spędzonych w bezruchu w szkole - lekarze pediatrzy, psycholodzy i pedagodzy nie mogą wreszcie zabrać głosu w tej sprawie? Przecież to bomba z opóźnionym zapłonem.

Mamy właśnie od lat pandemię depresji i cukrzycy dziecięcej, które to wraz z otyłością dziecięcą za chwilę - w dorosłym życiu obecnych uczniów spowodują pandemię chorób wszystkich układów.
Nie wspominając o tym, że... możliwości prokreacji znacząco spadają.

A to z powodu dramatycznie niskiego poziomu życia.

I nie chodzi tu o markę butów czy marmur na podłodze czy kuchennej wyspie, a o:

  • ilość czasu spędzonego poza domem,
  • ilość czasu spędzonego w ruchu codziennym (nie siłka),
  • ilość czasu spędzonego poza ekranami,
  • ilość czasu spędzonego na ekspozycji na Słońce,
  • ilość wdychanego tlenu,
  • ilość spożytej wody,
  • ilość pozyskanych składników odżywczych.

Dla osób, które wiedzą, co dla młodych i starych pokoleń jest najlepsze proponuję takie priorytety:

  1. Zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie - czyli cała społeczność szkolna robi wszystko aby było zdrowo fizycznie i psychicznie
    ruch, zielone strefy relaksu, ,,święte" długie przerwy nie poświęcone obiadowi a odpoczynkowi i ładowaniu bateryjek psychofizycznych.
  2. Zmiana podstawy programowej w sposób, który uwzględnia nie wiek a aktualny poziom rozwoju.
  3. Nauczanie blokowe czyli bloki tematyczne w sojuszu wczesnej edukacji z przedmiotowcami, a inaczej - nauczanie zintegrowane od przedszkola do szkoły wyższej (proszę nie krzyczeć jak mam zintegrować całki z przymiotnikami, bo to możliwe wystarczy rozbić przekonanie, że wzajemna izolacja treści jest jedynym sposobem na szkołę).
  4. Silny nacisk na samodzielność i współpracę w kształtowaniu kompetencji nazywanych tu roboczo ,,życiowymi" (a zatem daty wojen punickich, twierdzenie Pitagorasa i dopływy Nilu są ok, jednak podstawa programowa ma w swej treści wykazać do czego się to może przydać w przyszłości).
  5. Zasada - uczymy tak jakby jutro miało zabraknąć prądu, a my wiedzielibyśmy jak przygotować śniadanie, uczymy życiem i do życia a nie podręcznikiem, testami i ocenami do niczego.
  6. Zróżnicowane zajęcia filozoficzno-etyczne, redystrybucja dóbr kulturowych bo nie żyjemy na niedostępnych wyspach a każdy z nas jest inny. Ta dystrybucja dóbr kulturowych musi się odbywać poprzez codzienne przykłady oddolne i odgórne - rozumienia racji i emocji drugiego człowieka, tolerancji i szacunku dla inności.

Edukacja jest procesem temporalnym i powinna wybrzmiewać dla każdego w swoim czasie - przymus w tym względzie spowalnia tylko ten proces. Potrzebujemy aby u młodzieży pojawił się ten horyzont i ta ogłada, która daje możliwość wyklucia się potrzeby samorealizacji. Młodzież potrzebuje idei dla których warto żyć, po prostu znaczącego sensu. Skąd taki sens ,,pobrać"? No od mistrzów - dorosłych.

Jeśli zadbamy o powyższe - z pewnością zauważymy zyski na własnej skórze i w portfelu. Jakie to będą zyski ?

Zdrowe dzieci. Dzieci wesołe. Kościec w porządku. Układ nerwowy również. Wchłanianie takoż.

Dzieci i młodzież, które rozkwitną na świeżym powietrzu po zmaganiach z nauką - zamiast po wielogodzinnym odbijaniu się od ścian klas do ścian korytarzy.
Aktywny i bystry uczeń będzie miał ulepszone umiejętności rozwiązywania problemów i regulowania emocji. Co najważniejsze będzie podekscytowany możliwością codziennego chodzenia do szkoły.

Czy nie o to chodzi właściwie ?

Czy edukacja systemowa pozbawiona możliwości odbudowy wg nowych, czyli starych biomedycznych i psychologiczno-pedagogicznych zasad powinna znów pogłębiać nierówności społeczne za społeczne pieniądze?

#dzieckobeneficjentemzmiany
#prawadziecka
#participation
#szkolydemokratyczne
#reggioemiliaaproach
#polishreggioemilia
#przedszkolepiekoszow
#edukacjanaturalnie