Czy natura pociągnie ucznia w las?

Seminarium Pedagogika Lasu - próby definicji . 22.09 2021. Subiektywne podsumowanie praktyka.
Pragnę wyrazić wdzięczność za możliwość uczestnictwa w tym wydarzeniu organizatorowi wydarzenia dr Michałowi Paluchowi oraz panu profesorowi Romanowi Leppertowi za rekomendację jak również Justynie Gorce -Balut, której wkładu w praktykowanie pedagogiki lasu w systemie publicznej edukacji nie da się przecenić.
Zacznijmy zatem.
W naszej współczesnej, zwłaszcza popandemicznej „nowej normalności” las wciąż nie stanowi pożądanego , bujnego i dzikiego zbioru drzew, krzewów, porostów i grzybów oraz zwierząt, nadal nie jest sojusznikiem klimatycznym, pozaludzkim uczestnikiem demokracji . I ognisko nie płonie już w lesie a jedynie w grillu najnowszego typu, który tym tylko się różni od kuchenki gazowej , że stoi na zadaszonym tarasie na zewnątrz budynku.
Las pozostaje składem taniego surowca , cmentarzem i miejscem narodzin tradycji i polityki społecznej , areną dyskursów o wszystkim z wyłączeniem jego samego. Nie ulega wątpliwości , że chociaż w XV, XVI wieku oprócz znajomości nazwy miasta czy wsi , których się mieszkało nie znaliśmy w większości ,, innych miejsc” to znakomicie wymienialiśmy nazwy i cechy charakterystyczne ekosystemów nas otaczających. Wiedza ta była bardzo szeroka – zwłaszcza pośród klas niższych . Szczególną rolą cieszył się w świadomości Europejczyków las. Lasy określone zostały jako ogólnoludzkie dobro już bardzo dawno temu co osobie piszącej te słowa w kraju z najstarszym w Europie lesie , z Puszczą Białowieską daje łut nadziei na ich przyszłość.
Rozumienie „lasu” w XXI wieku nie ogranicza się do zachwytów nad opisami tego środowiska naturalnego, jego nie do końca możliwej do sprecyzowania magii i wpływu na istotę człowieczeństwa. Inaugurując 22 09.2021 seminarium eksperckie Pedagogika Lasu – próba definicji . poprowadził nas ścieżką ,, lasu w nas” profesor Tadeusz Sławek wykładem p.t. Akteon czyli sceny leśne. Kilka wędrówek po lesie literatury .
Budując w naszej wyobraźni niezwykle sugestywne krajobrazy przywołane z naszej pamięci oraz z zasobów światowej i polskiej literatury pięknej wraz z profesorem Sławkiem zadajemy sobie pytanie :
- Czy we współczesnym dzieciństwie, młodości las jeszcze istnieje? Czym jest napotkanie i przywiązanie do systemu wartości, w którym to las ze swoją nieodgadnioną do końca retoryką , las pełen bytów innych niż te ułomne zmysłowo bo ludzkie - przygarnia nas - błądzących , wędrujących drogą bez gwarancji dotarcia do celu.
Dzieje się to przecież tylko na chwilę wobec konfrontacji z temporalnością zjawiska jakim jest LAS – według natchnionego fenomenologa humanisty Tadeusza Sławka – Las wciąż pozostaje nie do końca opisany być może dlatego, iż nie chcemy się z nim utożsamiać, traktować jak matecznik czy miejsce, które nas czyni i przetwarza. W tym , czym jest natura dla istnienia człowieka ( tu kapitalne przywołanie i połączenie nieogarnionych dla człowieka bytów zarządzanych przez Posejdona króla lasu i morza ) nie chodzi li tylko o szczęśliwość ludzką , ponieważ już Owidiusz pozbawia nas co do tego złudzeń swym stwierdzeniem iż powołaniem człowieka nie jest bycie szczęśliwym. Jednak poprzez obcowanie z lasem – lasem Pramatką możemy pokusić się o współudział w szczęśliwości tego uświadomionego i nieuświadomionego bezmiaru – sugeruje nam profesor Sławek.
Wspomnienie zmysłów w kontekście literackich uniesień nad metaforycznym lasem ,, w sobie” wydaje się w tym wykładzie mieć decydujące znaczenie . Dlaczego ?
Zmysły! Na szczęście posiadamy je nadal wszyscy .
Wielkiej literatury jako lektury z wyboru oraz lasu w swoim pobliżu najczęściej nie doświadczamy z uwagi na pośpiech w pozyskiwaniu zasobów do prowadzenia życia podobnego do innych ludzi. Przypominam sobie wykład Richarda Louva (twórcy pojęcia deficyt natury z pogranicza pedagogiki, psychologii i medycyny), podczas którego przytoczył opowieść o uniknięciu śmiertelnego spotkania z niedźwiedziem poprzez uprzednie, czułe kształcenie zmysłów jego syna przez lokalnego przewodnika. Dorośli nie wyczuli zagrożenia – dziecko, któremu dane było przywołanie prastarych kompetencji wyczuło w porę matkę grizzly . I przywołuję z pamięci nieodległe, słoneczne przedpołudnie i zachwyt dzieci wywołany wędrówką po lesie, możliwością zbierania grzybów, wpatrywania się w kształty chmur, biegania między lekko wilgotnym listowiem oraz kłującymi pędami jeżyn. Któreś z dzieci wypowiada takie oto słowa :
- Opłacało się nie zostawać w tamtej klasie tylko przepisać się tu!
Profesor Tadeusz Sławek opisując swe literackie wędrówki przez las przywołuje również teorię hermeneutycznego ucha. Ta refleksja umożliwia nam namysł nad wolnością w pedagogice zażywania, nasłuchiwania lasu , rozumianą jako proces głębokiego zakorzeniania w miejscu, skąd dochodzą głosy. ,,Kształtowanie ucha hermeneutycznego wydarza się w procesie szeroko pojmowanej translacji lektury, która jest doświadczaniem czegoś innego oraz w inny niż dotychczas sposób. ”
Czy las jest - pozostaje dla polskiego ucznia taką lekturą do wąchania i nasłuchiwania? Czy też może pozwolimy aby relacja z lasem pozostała zbiorem mitów i pustych słów ?
Oby powiodło się to co zamierzył współczesny dorosły wobec dziecka! – dywagujemy i dodajemy:
- Musi ! Inaczej świat nie pójdzie naprzód!
Zapewniamy się o postępie w edukacji i konieczności nadążania za cywilizacją pośród licznych dyskusji nad jakością edukacji. Niektórzy jednak z czują , iż ( za L. Wittgensteinem) ,,Weszliśmy na gładki lód, na którym brak tarcia, i gdzie warunki są zatem w pewnym sensie idealne, ale z tego właśnie powodu nie umiemy tam chodzić. Chcemy chodzić, a więc potrzebujemy tarcia. Zatem z powrotem na szorstki grunt!”
To ,,dobro” jakim jest las w zbiorowej, polskiej świadomości znalazło się nie tylko w środku dynamicznego dyskursu o kwestiach zrównoważonego rozwoju. Nowe definicje lasu włącza się w budowanie paradygmatów społecznych, kulturowych, historycznych, ekonomicznych i politycznych. Natura, a w niej las stała się znaczącym instrumentem państwa w oddziaływaniu na społeczeństwa. To państwo - a w nim decydenci zawiadujący edukacją - decyduje czym jest las i jego konkretny wpływ na nas wszystkich, Natura, ,,ze swej natury" dzika – staje się dobrem dawkowanym, udostępnianym, zamykanym. W ten sposób odbiera się lasowi nie tylko wielowiekowe zaszłości wpływów kulturowych. Odziera również z z innych - wartości pozamaterialnych jak choćby wpływu na rozwój człowieka i jego zdrowie. Państwo narzuca społeczeństwu swoją wizję przydatności lasu. W tej wizji – cała natura , a w niej las – stają się przezroczyste dla edukacji. Z inicjatywy Dyrekcji Lasów Państwowych utworzono t.zw. salki edukacyjne, gdzie w warunkach podobnych do tych w sali lekcyjnej opowiada się dzieciom o procesach zachodzących w lesie. Wyposażone są one często w różne kosztowne modele - mrowisk, przekrojów drzew oraz kleszczy wielkości sporego psa. Możemy oglądać odcienie materiału drzewnego do produkcji przedmiotów i mebli i fragmenty kory różnych drzew naklejone na ścianę. Często podczas pobytu w Nadleśnictwach uczniowie oglądają w tych salkach filmy edukacyjne o lesie.
Zajęcie edukacyjne w takim miejscu kończy się zwykle spacerem ścieżką dydaktyczną , zaopatrzoną w estetyczne tablice informacyjne z wieloma zdjęciami poglądowymi ,,aby unaocznić to, co może umknąć uczniom” podczas takiej krótkiej wyprawy. Czym jednak jest najbardziej szczegółowe foto wiewiórki czy dzięcioła, których nie zobaczyło nigdy dziecko ,,na żywo” ?
Przez las wielu znaczeń, las ukochany i las dla człowieka XXI wieku jak nigdy wcześniej bezcenny a obecnie degradowany do rodzaju i twardości drewna - przez ten właśnie las poprowadził nas profesor Kazimierz Rykowski. Jego wykład stanowi skarbnicę głębokich refleksji i podsumowań praktykującego leśnika i nauczyciela – humanisty -artysty a uzupełnia go perspektywa młodego akademika dr Michała Palucha.
Wędrujemy zatem przez współczesny las zasadzony ręką człowieka i przez dzikie ostępy prawiecznej puszczy, dotykamy surowca o określonej miąższości i obserwujemy ,,leśne doznania” artystów. Próbujemy zbliżyć się do sedna istnienia lasu z podobnym zaangażowaniem do tego, w którym poszukujemy sensu ludzkiego istnienia w odległej perspektywie 2080 roku.
Za sprawą profesora Rykowskiego dziedzictwo leśne staje się w naszej zabieganej codzienności nieodzownym nośnikiem wartości kulturowych , medium sztuk pięknych, swoistym ekotonem nauk humanistycznych i przyrodniczych . Drzewo Życia, byt, który jest Prapoczątkiem, roślina , którą uczyniono świętą w wielu kulturach na całym świecie - muska nas swoimi gałęziami zachęcając do pilnego przewartościowania współczesnych koncepcji edukacji i rozwoju .
Czy zatem w szkole posadowionej w stechnicyzowanym świecie e- bożków wiszących na ścianie powinniśmy dokonywać dalszej antynomii kultury i natury i ,,zostawić las” leśnikom? – pyta profesor Rykowski. Oczywiście nie.
Zakres doznań ludzkich związanych z obcowaniem z lasem jest niewyczerpalny. Również stricte materialne korzyści , które człowiek czerpie pełnymi garściami z lasu winny być dostatecznie docenione i – jak wskazuje Kazimierz Rykowski – w metaforycznym sensie odwzajemnione. Zatem jedynie wiedza powszechna o lesie i głęboka z nim relacja człowiecza wpłynie korzystnie na ten ekosystem, który na powrót ,, odda całe swe dobro człowiekowi” .
I niestety – nie mamy już czasu aby zastanawiać się czy wzmożenie procesów mimikry człowiek – las ma jakiś głębszy sens.
Czy zatem w związku z postrzeganiem lasu we współczesnej edukacji doświadczymy jeszcze przewrotu ekohumanistycznego z korzyścią dla rozwoju poznawczego, społecznego, emocjonalnego i fizycznego naszych obecnych uczniów? – zapytują wyżej wymienieni przedstawiciele polskiej nauki.
Bowiem póki co jest tylko jedno miejsce, w którym las staje się miejscem przewrotów i pełnokrwistym współbytem społeczeństwa – polityka. Las w niej staje się mityczną twierdzą, bezpiecznym gniazdem obrońców narodu od czasów Piastów : licznych powstańców, partyzantów, ludzi ubogich. Utożsamienie historii członków społeczeństwa z historią lasu jest ciekawym i porywającym ale też często i cynicznym zabiegiem retorycznym.
Dr Maksymilian Chutorański docieka w swoich rozważaniach czy las jest tworem jednolitym czy też złożonością i jaka jest rola lasu - ,, nie-człowieka”w naszej rzeczywistości. Czy przypadkiem nie odmawiamy mu coraz częściej statusu Wielkiego Nauczyciela?
Pogląd ten jest bardzo bliski mojemu, wciąż kształtowanemu poprzez bogactwo doświadczeń z dziećmi w lesie oraz przez praktykowanie podejścia do rozwoju dzieci zwanego Podejściem Reggio Emilia. Docenia się w nim i szczególnie wyróżnia przestrzeń naturalną jako niezwykle kształcącą, wręcz jako filar rozwoju człowieka w każdym momencie jego życia .
Podobnie o lesie wypowiada się Piotr Mędrzycki podkreślając, iż las nie jest miejscem , w którym traktowani jesteśmy podmiotowo, jednak możemy pomagać uczniom w integralnym zrozumieniu naszej ,,natury” m.in. poprzez naturę – zasady funkcjonowania potrzeby - lasu.
Należy zatem uczyć poprzez stałe obcowanie z jej ( natury ) bogactwem, mądrością, zmiennością i różnorodnością. Stymulować rozumienie procesów zachodzących w przyrodzie – w tym biomimikry - i kształtować od przedszkola odpowiedzialność za los natury zarówno w codzienności systemowej edukacji jak i tej domowej .
Dlatego w BioDiverCity - futurystycznej koncepcji Miasta Bioróżnorodnego , której inicjatorem jest dr Mędrzycki - jak najrychlej należy podjąć starania i pracować na rzecz upowszechniania "zielonej architektury" i wspierania zakładanie zielonych dachów i ścian, zwłaszcza z wykorzystaniem gatunków rodzimych lokalnego pochodzenia w szkołach i przedszkolach . Brzmi znajomo ? Rewitalizacja terenów rekreacyjnych oraz ogrodów szkolnych to natychmiastowa konieczność – objaśnia dr Mędrzycki .
Okazuje się , iż jest nas w Polsce wielu działaczy na rzecz Zielonej Grządki, Zielonej Sali Dydaktycznej, Baz Natura, Ogrodów Szkolnych, rewitalizacji nieużytków miejskich ( wspomnę tu dr Mariusza Antolaka, który reaktywuje ogrody szkolne czy dr Kaspra Jakubowskiego, który w przestrzeni publicznej wielkich miast ( Kraków , Warszawa) przywraca znaczenie nieużytkom zielonym i prowadzi uczniów oraz całe rodziny w tę nieoczywistą, niewystandaryzowaną i dlatego tak cenną poznawczo i relacyjnie naturę) , tleno – i chłododajnych Zielonych Ścianek na i w obiektach szkolnych.
,,Idziemy” w Polsce jeszcze o krok dalej zakładając placówki z przymiotnikiem leśne, leśna, których jest już około 50 i wciąż powstają nowe. Mowa o niepublicznych leśnych przedszkolach i szkołach oraz klasach i grupach przedszkolnych w systemie publicznym realizujących programy otwartych drzwi. Obejmują swoimi działaniami jakieś … maksymalnie 2000 dzieci, uczniów.
W Czechach i Niemczech ta forma edukacji realizująca założenie codziennego kontaktu ze środowiskiem naturalnym , niekoniecznie z funkcją wow ! już jakiś czas temu została włączona w publiczny system edukacji. Dlaczego nie w Polsce ? Owszem od lat 90-tych pojawiła się ogromna rzesza ludzi pełnych ciekawych zielonych inicjatyw z lasem – naturą w tle , aktywnych społecznie, którzy nie mają żadnej nadrzędnej instancji zarządzającej. Ze względu na ich liczbę i niezależność nie sposób o jeden wspólny mianownik w lansowanych przez nie wartościach i metodach działania, dlatego obserwować można skrajne postawy.
Począwszy od katastrofistów i ekowojowników, poprzez konstruktywne i merytorycznie poprawne, do lojalistów i satelitów istniejących instytucji państwowych, celem strategicznym zielonego pijaru przyrodniczego jest – BIOEKOCENTRYZM. Można go zdefiniować jako: promocję różnorodności biologicznej, zwiększanie stref oddziaływania przyrody, edukację światopoglądową społeczeństwa opartą na koncepcji człowieka jako współskładnika natury, gdzie nadrzędną dewizą jest hasło: „przyroda miarą wszech rzeczy”.
Tak jak nie wychodzi się ze społeczeństwa, wchodząc do szkoły, tak samo nie przestaje
się prowadzić biologicznego, naturalnego życia, deliberując o ideach – pisze w książce Nie(tylko)ludzkie wymiary edukacji dr Maksymilian Chutorański – kolejny prelegent seminarium eksperckiego.
A deliberowanie o ideach trwa od zarania dziejów edukacji : w Polsce z nasileniem czasu zaborów poprzez wojny światowe, na okresie pandemii skończywszy.
,, Leśne”tematy przynależą ,, od zawsze” do budowania wartości patriotycznych. Polski las przynależy do Polaków w sposób wydawałoby się dla wszystkich bezpieczny - pozbawiany skutecznie narodowości, języka, koloru skóry. Mimo iż wielu lokalnych narodowych mistrzów słowa i pieśni, muzyki i sztuki jednako wysławia jego inspirujący niezbywalny wpływ na ich rozwój i aktywność – las nie przemawia w swoim imieniu mimo, iż jest prawieczny, tlenotwórczy , ratujący życie, niezbędny jako biologiczny fenomen o kapitalnym dla człowieka znaczeniu.
Odchodzimy od obrazu lasu – opoki , która pozwalała nam przetrwać przez wieki . Lasu – żywiciela. Lasu - domu. Lasu – bezpiecznego gniazda. Nie jest to również miejsce opisywane szeroko w sensie swojej wartości in spe jako ( do niedawna) niewyczerpana kopalnia surowca Nareszcie ta funkcja lasu , którą chełpimy się na zewnątrz kraju - w Polsce zaczyna być postrzegana przez coraz liczniejsze grono z narastającą niechęcią - jako rabunek niezbywalnych dla życia i przeżycia dóbr.
O historii pedagogiki związanej najżywiej z lasem i przestrzenią naturalną opowiedział z właściwą sobie swadą wybitny polski teoretyk pedagogiki ogólnej profesor Bogdan Śliwerski w wystąpieniu p.t. Pedagogika lasu jako (nie) nowa orientacja w ogrodzie nauk pedagogicznych.. Przebiegliśmy, kierując się dokładnymi wskazówkami pana Profesora , przez rozsiane po całym świecie ścieżki twórców oddziaływań wychowawczych i edukacyjnych związanych z lasem. Otrzymaliśmy również spory zasób cennych definicji oraz bogata bibliografię tematu – w tym najnowszą - publikację pana Profesora i organizatora seminarium dr Michała Palucha ,, Uwolnić szkołę od systemu klasowo-lekcyjnego” oraz Marii Mendel ,, Pedagogika miejsca wspólnego” i Ewy Palamer – Kabacińskiej ,, Pedagogika Przygody a harcerstwo”.
Koncepcja natury ludzkiej, którą kieruje się w szkole nauczyciel wychowawca – stwierdził profesor Śliwerski - decyduje o tym czy w jego praktyce edukacyjnej znajdą się naturalistyczne idee takie jak, bezpośredniość, autentyzm, swoboda, spontaniczność , prostota, szacowanie ryzyka . Są one konieczne w proponowaniu uczniowi – wychowankowi autentycznych spotkań, codziennych aktów żywych relacji , które mogą się przydarzać najczęściej właśnie w naturze – w lesie. Profesor Bogdan Śliwerski tak podsumowuje polskie doświadczenia organizacji pozarządowych w zakresie praktykowania edukacji w lesie, poprzez las i dla lasu:
- Pedagogika lasu jest . Wystarczy ją szerzej zastosować.
Przyjrzyjmy się bliżej tej opinii. W polskiej szkole natura a w niej las funkcjonują jako miejsca jednodniowej bądź tygodniowej wyprawy poznawczo - survivalowej raz czy dwa w roku, zabaw ze zdobywaniem harcerskich sprawności, terenem realizacji niszowych projektów pedagogiki przeżyć czy pedagogiki przygody.
Ten sposób postrzegania lasu – natury jest potrzebny do utrzymywania status quo kapitalistycznej skłonności do traktowania placówek edukacyjnych jako wytwórni robotników i i klientów sztucznego popytu na dobra materialne oraz utrzymania władzy nad życiem i zdrowiem społeczności. Dostępność do natury a w niej lasu – staje się dystrybuowana i kosztowna a możliwości edukacyjne edukatorów nadleśnictw coraz skromniejsze . Zarówno w szkole ( podstawa programowa ) jak i w nadleśnictwach ( ograniczone możliwości kadrowe i lokalowe w salkach edukacyjnych) brakuje czasu aby zrealizować w lesie choćby 365 zielonych godzin w roku dla każdego polskiego dziecka. Oprócz rozwijającego się burzliwie ruchu leśnych przedszkoli, szkół i klas outdoorowych znaną formą realizacji pedagogiki lasu są organizowane przez organizacje pozarządowe spacery i wyprawy o różnym stopniu trudności i czasie trwania ze specjalistą w dziedzinie związanej z naturą – n.p. ornitologiem, trenerem kąpieli leśnych ( tak, są już tacy - na przykład autorka pierwszej polskiej publikacji Kąpiele Leśne Katarzyna Simonienko ) sylwaturystą, przewodnikiem lokalnego Parku Narodowego, pasjonatem samoukiem, itp..
W ten sposób wprowadzane są do zajęć stricte dydaktycznych i ekologicznych typu ,,– pojedziemy teraz do lasu uczyć się o lesie bo musimy kochać las” - elementy autentyczności, sprawczości, podejmowania ryzyka i osiągania mistrzostwa w znajomości tego środowiska , zasad w nim panujących.
Niektórzy nauczyciele wychowawcy chętnie włączają wycieczki, biwaki i obozy zwane szkołami (zielonymi lub białymi w zależności od pory roku) - do swoich praktyk edukacyjnych. Mogą w ten sposób dostosowywać wytyczne pedagogiki związanej z eksploracją środowiska naturalnego do nauczania tradycyjnego w pomieszczeniach i na zewnątrz obiektów szkolnych we własnych kontekstach.
Czy jednak praktykowanie okazjonalnej pedagogiki przygody i przeżyć wystarczy ? Czy odzyskując dla uczniów poczucie przygody i głębokiego przeżycia podczas akcyjnego poznawania świata prawdziwego, uznając za istotną rolę przygody w nauce, nauczyciele będą mogli czy też potrafili przeprojektować i wdrażać programy oparte na rzeczywistych potrzebach uczniów , w tym potrzeby swobodnej aktywności, ruchu w naturze, potrzeby odpoczynku od zajęć w pomieszczeniu, potrzeby przestrzeni, tlenu, słońca i wody? Kto zajmie się stałą realizacją tych potrzeb poza wcześniej wymienionymi okazjonalnymi aktami pedagogicznych oddziaływań z przygodą w tle ?
Na dobre i złe zostaliśmy związani we współczesności – dziecko i dorosły - w procesie ciągłego budowania, dochodzenia do własnego Ja.
Uczniowie muszą otrzymać wystarczająco dużo własnej, wolnej woli, aby wpływać na to, czego się uczą i jak się tego uczy. Kluczem jest zapewnienie przez nauczycieli odpowiedniego „wsparcia autonomii” – wystarczającego, by uczniowie mieli pewną samodzielność, ale nie na tyle, by byli bezsilni. W dużej mierze wiąże się to z przyznaniem „właściwych” wyborów: odpowiednich, niezbyt wielu i poznawczych (tj. dotyczących treści nauczania, a nie drobnej logistyki). Tu jednak za plecami dorosłego stają przedstawiciele rynkowego nacisku wspomagani przez symboliczne oddziaływanie medialne.
Czy towarzysz natury o którym wspomina jedna z prelegentek dr Joanna Godawa w wystąpieniu p.t. Pedagogika Lasu - Antropologiczne progi przejścia. - ten, który ma zarażać pasją , pielęgnuje swoją pasję i nią zaraża ( p. zielona zaraza ) wystarczy aby realizować skutecznie założenia holistycznej edukacji dla przyszłości ? Edukacji, która czyni człowieka współtwórcą i współrealizatorem ale też współbeneficjentem zrównoważonego rozwoju planety Ziemia? Czy założenie dr Godawy, że musi istnieć dostatecznie zaangażowany pośrednik ludzki między lasem a uczniem aby mogła nastąpić t.zw. zielona inkluzja jest zasadne ?
Ilu wobec tego mamy takich pośredników w polskiej szkole?
Uznanie środowiska naturalnego a w nim lasu za cenny i nieodzowny dla korzystnego rozwoju psychofizycznego kontekst edukacyjny ze szczególnym zwróceniem uwagi nie na okazjonalny lecz cykliczny z nim kontakt uczniów to wydawałoby się dla współczesnych decydentów konieczność. Czy uświadomiona ?
Nie wystarczy biegać z finką po lesie w markowej odzieży i obuwiu na podchodach zwanych obecnie grami terenowymi. Nie wystarczy w publicznej szkole fenomen pedagogii harcerstwa - jak o tym zjawisku pisze profesor Śliwerski - zapoczątkowany przez brytyjskiego generała, prawdziwego szpiega na terenie Indii i Afryki, nauczyciela, twórcy zrębów survivalu i zasad skautingu Roberta Stephensona Smyth Baden-Powella. Popularne w pedagogice przygody zabawy w zwiadowców, tropicieli i szpiegów mają swoje korzenie w podglądaniu umiejętności ludzi, którzy żyją czerpiąc z przyrody, lasu jak z wielkiej księgi. Era skautingu – w Polsce harcerstwa pojawiła się pośród białej klasy średniej poprzez połączenie nostalgii za męską inicjacją z siłą zwycięskiej formacji militarnej oraz wiarą w równość człowieka wobec Boga. ,,Podobno mężczyznom zawsze było równie blisko do garniturów, bonżurek, cygar i ciepłych gabinetów, co do lasu i przygody. Dla niektórych tropicielstwo, wspinaczki czy biwaki były zarówno kiedyś jak i obecnie koniecznym elementem stawania się dojrzałym i samodzielnym człowiekiem, a w efekcie wartościowym obywatelem i patriotą.” Z fragmentu bloga Łukasza Kielbana dowiadujemy się jeszcze o intencjach, kierujących miłośnikami organizacji skautingowych : ,,Baden-Powell uważał szkołę za śmiertelnie nudne miejsce. Dlatego też starał się rozwijać chłopców poprzez odwoływanie się do ich wyobraźni oferując im przygodę, która uczy. Proponował zajęcia na świeżym powietrzu, z dala od zadymionych i ciasnych mieszkań. Ruch miał wpływać na zdrowie ciała, a współdziałanie na charakter. Bi-Pi chciał dzielić młodych na drużyny, w których przewodniczyliby liderzy. Taki zabieg miał kształtować cechy przywódcze i budować siłę całego narodu.”
Las w tym kontekście jest tu jeszcze jednym przeciwnikiem , wobec którego należy stosować odpowiednie umiejętności, z którym należy wygrać, w którym trzeba przetrwać. Dlatego niektóre organizacje czerpiące z formuły skautingu często nie mają potrzeby jednoczenia się w działaniach na rzecz zrównoważonego rozwoju. Wypada podkreślić, że w zasadach stworzonych przez ojca skautingu Baden – Powella nie zawarto ,, prawidłowego”, ,, wymaganego”., pożądanego” stosunku do środowiska naturalnego a nim lasu. Deklaruje się w nim jedynie przyjaźń dla zwierząt, którą to cechę skauta można dziś rozumieć jak kto uważa.
,,Idea ujmowania ruchu harcerskiego jako ruchu samowychowawczego, który premiuje w swoich metodach samodzielność, inicjatywę, twórczość, zaradność i sprawność psychofizyczną” – jak pisze profesor Śliwerski w periodyku UŁ Interdyscyplinarne Konteksty Pedagogiki Specjalnej nr 21/2018 „Wyjątkowość fenomenu harcerskiego wychowania”– nie przypisuje środowisku naturalnemu jakichś specjalnych ról i właściwości w edukacji. Podobnie dzieje się w przypadku bardzo współczesnej i niezwykle popularnej gry terenowej o nazwie Pokemony, której cechą kardynalną miało być wyprowadzenie dzieci i młodzieży z domów oraz wywoływanie ducha współpracy i współzawodnictwa na rzecz tropienia bytów wirtualnych w świecie rzeczywistym.
Przytoczę wspomnienie profesora Gustawa Herlinga – Grudzińskiego z ,, Najkrótszego przewodnika po samym sobie” ,, ,,Dla kilkunastoletniego chłopca ten rytm dnia był bardzo ciężki i wyczerpujący. Podróż w jedną stronę trwała mniej więcej godzinę .Z domu musiałem więc wychodzić około szóstej rano, biegłem przez las na stację , jechałem pociągiem do Kielc a potem po całym dniu nauki w szkole i na rozmaitych zajęciach wracałem o zmierzchu, czasem późnym wieczorem. Po powrocie byłem już tak zmęczony, że nie miałem nawet siły odrabiać lekcji. To był okres wtajemniczenia w trudy życiowe. Dobrze, żem miał ten las, trawę naszego dawnego sadu i szum rzeczki płynącej do upustu.”
Przywołuję również wspomnienie sielskiego dzieciństwa Czesława Miłosza w naturze Litwy i Syberii czy Wisławy Szymborskiej – dziecka polskich gór, obrazy dzieciństwa i młodości Polaków pozytywistów oraz eksperyment leśny założony przez Marię Rodziewiczównę, która spędzała z koleżankami długie miesiące w leśnej głuszy bez prądu i bieżącej wody aby dać świadectwo wzajemności znaczeń i sensów istnienia człowieka w lesie .
Czy decydenci – politycy a wraz z nimi nauczyciele odnajdują jeszcze w sobie ten po wielokroć definiowany przez uczestników wyjątkowego seminarium zew krwi – zew Drzewa Życia ?
Czy potrafią przemóc narastającą w edukacji systemowej biofobię i podejmą się działań ,które będą miały głębokie i trwałe znaczenie dla powrotu uczniów do metaforycznego lasu i zakorzenienia się w nim podobnie jak w coraz bardziej złożonym, nieprzewidywalnym i szybko zmieniającym się świecie ?
Przytaczając niechlubne statystyki Justyna Gorce – Balut ekspert praktyk przypomniała , iż w Polsce na 4,5 miliona uczniów tylko kilkadziesiąt tysięcy z nich czasem korzysta z zewnętrznych sal dydaktycznych i pełnego potencjału obiektów szkolnych.
Większość uczniów bywa w lesie raz w roku .Zakładając , że wszystkie placówki niepubliczne skupiające około 330 tysięcy uczniów realizują jakieś formy pedagogiki otwartych drzwi , w tym pedagogiki lasu nadal pozostaje przeszło 4 miliony uczniów , którzy z lasem mają do czynienia podczas prezentacji w ,, zielonej pracowni ” a przerwy spędzają na ,, w kucki ” na szkolnym korytarzu z nosem w smartfonie.
Większość z 4 milionów publicznej szkolnej dziatwy jest zamknięta przez wiele godzin w szkołach i nie ma możliwości cieszyć się outdoor education. Często z powodu licznych obaw ich szkół o koszty, wiedzę fachową, wyposażenie, czas i straszak stulecia - bezpieczeństwo.
Hitem pośród obaw o zdrowie i życie uczniów jest wprowadzenie zakazu wychodzenia na t.zw. długie przerwy ze szkoły z uwagi na niebezpieczeństwo poślizgnięcia się na mokrym liściu.
Podczas okresu niefrasobliwego zamykania lasów i terenów zielonych dla dzieci i młodzieży w czasie pandemii w miesiącach 09. 2020 – 06.2021 Justyna Gorce – Balut odpowiadając na zalecenia GIS - w sposób ciągły prowadziła t.zw. zieloną świetlicę dla około 120 uczniów szkoły podstawowej, w której głównym założeniem funkcjonowania był pobyt uczniów poza budynkiem na terenie znanego polskiego architektonicznego curiosum -,, szkoły tysiąclatki”. Efekty jakie osiągnęła okazały się spektakularne we wszystkich aspektach rozwoju uczniów.
Odważne podejście do rozszerzania przestrzeni edukacji o środowisko naturalne nie powinno więc ograniczać się do szkół i przedszkoli z dostępem do sąsiadujących lasów czy pasm górskich, do przedszkoli i szkół leśnych. Możemy korzystać w tym celu parków i zieleńców miejskich , ogrodów społecznych i działkowych. Również zerwanie kilkudziesięciu metrów kwadratowych betonu, asfaltu i przywrócenie tej przestrzeni jako równorzędnej klasie szkolnej będzie cenną taktyką w realizacji programów profilaktyki deficytu natury w systemowej edukacji. Świadomość Rodziców jako współtwórców edukacji swoich dzieci wydaje się tu bezcenna .
Realizując w systemowej szkole – tysiąclatce elementy pedagogiki outdoor otrzymałam wsparcie w postaci codziennego wolontariatu rodzicielskiego aby moi wychowankowie mogli mieć codzienną dawkę ruchu, swobodnej zabawy i ,, witaminy N” .
Doprowadziłam również do powstania sekcji rowerowej , która działa W TRAKCIE pobytu wychowanków w placówce, uzupełniając realizację podstawy programowej . Jednak powszechne uprawianie wolontariatu rodzicielskiego konieczne by zaspokajać i realizować potrzeby i prawa dziecka w szkole w zakresie prawidłowego rozwoju wydaje się być nieuzasadnione. System funkcjonowania państwa powinien zakładać pełne respektowanie Konwencji Praw Dziecka przez szkoły i przedszkola. A poprzez interpretację praw dziecka należy rozumieć rozpowszechnianie i praktykowanie pedagogiki lasu.
Małpy nie zaszły w ewolucji tak daleko jak my ludzie po pierwsze dlatego , iż małpie dzieci długo nie korzystają ze swoich kończyn - bardziej przecież chwytnych od ludzkich rąk. Do pięciu lat żyją wczepione w futro matek i są przez nie obsługiwane. Ponadto – wytrawny małpi ociosywacz kamieni nie poprowadzi ręki swego syna aby ten dobrze wybrał materiał i zrozumiał, w którym miejscu i z jaką siłą należy uderzyć aby stworzyć dostatecznie ostre narzędzie do łupania orzechów. To się dopiero nazywa rodzicielstwo parasolowe i edukacja z certyfikatem bezpieczeństwa. Dlatego małpy długo i samotnie uczą się każdej umiejętności. Dlatego właśnie nadal pozostają we wczesnej epoce kamienia łupanego.
Czy przypadkiem poprzez zakaz opuszczania szkół na przerwach, uznawanie natury za nieistotną dla edukacji oraz brak wizji skutecznej profilaktyki deficytu natury i psychicznych i fizycznych chorób cywilizacyjnych nie pętamy dziecięcych rąk wykonywaniem wyabstrahowanych od rzeczywistych potrzeb czynności ? Czy również ,,przypadkiem” nauczyciel nie ma przed sobą zbyt wielu uczniów aby mógł skutecznie poprowadzić indywidualne próby ciosania umiejętności ?
Na dobre i złe związani we współczesności – dziecko i dorosły wciąż nie podnoszą wspólnie kamienia i nie oceniają jego przydatności .W procesie ciągłego budowania, dochodzenia do własnego Ja uczniowie muszą otrzymać wystarczająco dużo własnej, wolnej woli, aby wpływać na to, czego się uczą i jak się tego uczą jednak czy będą potrafili z niej skorzystać?
Kluczem jest zapewnienie przez nauczycieli odpowiedniego „wsparcia autonomii” – wystarczającego, by uczniowie mieli pewną samodzielność, ale nie na tyle, co często na początku zauważamy - by byli przerażeni wolnością. W dużej mierze wiąże się to z podpowiedzią „właściwych” wyborów: niezbyt wielu i tych poznawczych - dotyczących treści nauczania i drobnej logistyki .
Tu jednak za plecami dorosłego stają przedstawiciele rynkowego nacisku wspomagani przez symboliczne oddziaływanie medialne.
Las w edukacji. Edukacja w lesie . Była już w Polsce w 2019 roku taka Międzynarodowa Konferencja zorganizowana przez społeczność nauczycieli j rodziców Fundacji Bajkowy las a w niej twórczynię Katarzynę Sowę , przy współpracy z Uniwersytetem Śląskim w osobie dr Szymona Godawy, Polskiego Instytutu Przedszkoli Leśnych ,oraz przeze mnie prezesa Fundacji Bezpieczne Gniazdo - Safe Nest . Nie było jednak komu wysłuchać i podpisać petycji dotyczącej edukacji w naturze i dla natury skierowanej do polskich decydentów edukacyjnych.
Uprawianie pedagogiki lasu w publicznym systemie, nieodpłatnie wydaje się więc być zadaniem dla zainteresowanych akademików oraz dla "le bon sauvage", dobrego lecz dzikiego człowieka, który nie rozumie , że las lasem a granice sprawiedliwości w dystrybucji dóbr wszelakich – w tym naturalnych - wytyczają zarządcy globalnej cywilizacji.
I tak - las w systemie edukacji pozostaje najczęściej kopalnią papieru do drukowania kart pracy . Między innymi do zgłębiania tajników lasu .
Zatem aspiracje, kim chcę być będąc uczniem i nauczycielem zaczynają coraz częściej wynikać z chęci maksymalnego zbliżania własnego życia do globalnej rzeczywistości kształtowanej w mediach.
Dla obecnych wychowanków przedszkoli i szkół ten właśnie świat staje się światem prawdziwym. Świnka Pepa dyktuje jak rozmawiać z Tatusiem o tym na co zgody nie daje Mamusia i jak jeść śniadanie z bekonem … ze świnki.
Netflix ujawnił właśnie datę emisji serialu Arcane opartego na kultowej grze League of Legends. Mityczny Akteon, ,,król – jeleń” i współczesny uczeń mogą czuć się bezpiecznie – w tutejszym wirtualnym lesie nie zostaną już rozszarpani przez psy, nie będą ścigani i zabici czy pożarci za naruszenie czyjejś prywatności.
Przeciwnie - epatowani widokiem setek nagich Artemid -wiecznych dziewic i innych bytów zagubią najpewniej ścieżkę do prawdziwego lasu. Realny świat zaczyna być miejscem niepotrzebnym dla sfery ich przygód i przeżyć. W krajach wysoko rozwiniętych pesymiści stwierdzili już, że granicę między doświadczeniem przeżytym a tym wirtualnym skutecznie zatarto forsując teorię, że wielozmysłowe przeżycie w prawdziwym, wielowymiarowym świecie wcale nie jest lepsze od tego wirtualnego.
Autentyczność dla przyszłości rzeczywistości świata rocznik 2050, rocznik 2080 dotyczy tego, co jeszcze może i powinno pozostać „prawdziwe” i spotykane w zwykłych doświadczeniach życiowych. Oczywistym punktem wyjścia jest nieodłączny program nauczania nieodległego krajobrazu – parku, ogrodu, zieleńca, trawnika. Jednym z ważnych pytań edukacyjnych, które można zadać w dowolnym z tych miejsc a najbardziej w lesie jest „Czego można się tutaj nauczyć?”. Wystarczy jedynie uznać istnienie drzew liściastych , krzewów ( nie tuj ), trawy, sałaty i koperku w sąsiedztwie dzieci i młodzieży za niezbywalne dla prawidłowego przebiegu procesów poznawczych, społecznych, emocjonalnych jak również dla … zdrowia psychicznego i fizycznego dzieci.
- W pełnym blasku pozostaje idea i inicjatywa tworzenia obszarów wzorcowych, modelowych, demonstracyjnych, promujących nowe podejście do gospodarki i edukacji leśnej, w głębokim jednak cieniu działań PR-owskich oraz rozbudowanych niezawodowych programów edukacyjnych, pozostaje realizacja tej idei - podsumowuje profesor Rykowski.
Podczas seminarium powstał spór czy nauczyciele mogą ( są odpowiednimi edukatorami ) samodzielnie zabierać uczniów w przestrzenie naturalne, do lasu. Jesteśmy bowiem ,,tylko” przedmiotowcami . Czy zatem leśnik ,,powinien uczyć lasu ”? Wypowiedziała się na ten temat na czacie dr Magdalena Christ – twórczyni realizowanego projektu edukacyjnego Przedszkole Leśne Mysikrólik w Parku Śląskim :
- Nie mam wykształcenia leśnego jednak realizuję pedagogikę leśną z pełnym zaangażowaniem i powodzeniem jak wielu nauczycieli , którzy prowadzą oddziały przedszkolne i klasy szkolne w publicznych i niepublicznych placówkach.
Być może jednak podobnie jak się to dzieje w innych krajach nauczyciele – edukatorzy leśni powinni funkcjonować w ramach wydzielonych stanowisk z jasno określoną ścieżką awansu zawodowego jako przygotowani pedagogicznie i psychologicznie leśniczowie ds. edukacji ?
Tylko przy tego typu rozwiązaniach systemowych byłoby możliwe pełne wykorzystanie już istniejącej infrastruktury edukacyjnej Lasów Państwowych, objęcie powszechną edukacją przyrodniczo-leśną (w tym ekologiczną) większości polskich szkół, jednocześnie bez narzucania tego w sposób obligatoryjny wszystkim leśnikom wskazuje Dariusz Anderwald – twórca optymistycznej idei edukacyjnej nazywanej przezeń ,,uwodzeniem lasem ” w eseju ,,Zielony pijar czyli sztuka uwodzenia edukacją przyrodniczo – leśną ”w periodyku Makieta 1 7/17/2009
Niestety dyrektorzy i nauczyciele przejęci dostępnością wiedzy poprzez e- technologie organizują procesy dydaktyczne w sposób coraz bardziej powiedziałoby się uproszczony a wręcz prostacki. Ten sposób organizowania przestrzeni najbardziej sprzyja mnożeniu grup uczniów zapisywanych na terapię integracji sensorycznej. Ławka z laptopem czy tabletem i twarde krzesło w pomieszczeniu z widokiem na nic lub ograniczonym dostępem do światła dziennego to najczęstszy i uznawany za najlepszy – edukacyjny zestaw startowy.
Fascynacja światem zapośredniczonym usuwa real w cień – dokonuje się deprecjacja prawdziwego świata.Za wielki ukłon w stronę poczciwej starej formuły edukacji , gdzie jeszcze wszystko musiało być prawdziwe, uznaje się nazywanie niektórych pomieszczeń w szkole ,, zielonymi pracowniami” , ozdobionych uroczą tapetą ,, brzozy ” czy ,, droga w lesie ”oraz pseudonowoczesnymi , zielonymi naklejkami ściennymi tworzącymi geometryczne, ,, aktywizujące” wzory . W stołówkach szkolnych zamiast żywych kwiatów królują na ścianach fotografie produktów spożywczych a na stoły , przy których uczniowie spożywają produkty z cateringu w styropianowych albo plastikowych naczyniach jednorazowych nakleja się fotografie pizzy .
Poprzez takie podejście do edukacji wyizolowanej z rzeczywistości władze państwa decydują o stopniu naszych powiązań z naturą oraz o nakładanych na nią znaczeniach.
I – jeśli uczeń NIE WIDZI często natury a w niej LASU - raczej nie mamy nadziei na realną walkę jego pokolenia ze smogiem , o którego polskim nieistnieniu tak kpiarsko opowiada wielu decydentów .
Nie mamy też szans na skuteczną walkę naszych obecnych uczniów z suszą i pustynnieniem kraju ,konwersję szkodliwej polityki energetycznej, wypracowanie potrzebnych regulacji dotyczących praw zwierząt , faktyczne uwzględnianie w działaniach politycznych i ustawodawczych katastrofy klimatycznej.
Coraz częściej nierówność w dostępie do efektywnej edukacji wydaje się być podobna do nierówności w dostępie do środowiska naturalnego naszych uczniów .
A przecież w ostatnich latach liczba wychowanków placówek edukacyjnych z trudnościami psychospołecznymi i chorobami cywilizacyjnymi sygnalizowanymi przez Światową Organizację Zdrowia WHO drastycznie wzrosła. Wydaje się, że współcześni uczniowie są skazani na pewne szczególne rodzaje mechanizmów podziału. Zwiększone i nieprzejrzyste wymagania systemu , narzucona odgórnie temporalność postępów i osiągnięć sortują uczniów równie mocno jak rozmiary zielonej , zdrowej przestrzeni do swobodnej aktywności . Błoto i las stają się równocześnie cennym elementem przetargowym w pozyskiwaniu uczniów .
A przecież zajęcia pełne przygód i przeżyć mogą być prowadzone na obiektów szkolnych i wprowadzane w bezpieczny i przyjemny sposób - nawet w szkołach o ograniczonej przestrzeni na zewnątrz, gdzie rodzaj aktywności można dostosować do istniejących terenów rekreacyjnych, placów zabaw, stołówek, pracowni i szkolnych korytarzy.
Dorośli pochyleni nad przyszłością dzieci i młodzieży – decydenci, rodzice, nauczyciele słuchając wystąpień akademików i praktyków na seminarium eksperckim Pedagogika Lasu – próba definicji mogą się upewnić, że należy praktykować taką pedagogikę , w której metaforyczny las jest zarówno miejscem jak i celem edukacji już przy minimalnej adaptacji środowiska i bez potrzeby posiadania specjalistycznego sprzętu . W ten sposób wszyscy uczniowie mogą przyczynić się do podniesienia na najwyższy level wyniku grupowego zadań pedagogiki z miejscem naturalnym w tle – rozumienia i realizowania zasad zrównoważonego rozwoju w roku 2050.W roku 2080. Za sto lat . Będzie to możliwe jedynie jeśli ,, skorupka za młodu nasiąknie” pośród liści, patyków, badyli, drzew, mchu i paproci …
Na naszych oczach tworzy się nowa kategoria dostępności skutecznej edukacji – edukacji realizowanej w ramach pedagogiki lasu czy szerzej miejsca – środowiska naturalnego.
Jak zatem nauka w plenerze ma się do robotyki lub cyfryzacji? I-Pady mogą być z powodzeniem intensywnie używane w lesie. Udokumentują, opiszą i nagrają historie, zaanimują treści wyuczone w naturze. Po co to czynić w lesie a nie sterylnej sali lekcyjnej ? Ponieważ w naturze występują te same prawa i symetrie, co w programowaniu. Niepotrzebny jest do tego dywan interaktywny. Las jest i dywanem i tablicą interaktywną . Jest niezwykle bogatą pracownią przedmiotową . Sto lat temu dzieci z publicznych , miejskich szkół potrzebowały dostępu do środowiska naturalnego równie mocno jak obecnie. Jednak teraz mózgi dzieci jak nigdy wcześniej potrzebują natury jako skutecznej przeciwwagi dla świata gier , dla totalnej inwigilacji producentów i dystrybutorów e-technologii, narzuconego popytu na dobra materialne i wirtualny seks.
Powszechnie i codziennie uprawiana pedagogika preferująca spontaniczność i wrodzoną ciekawość , uprawniająca naturę do bycia najlepszym kontekstem edukacyjnym mieści się w planie kształtowania osobistych dekalogów moralnych oraz działań na rzecz zrównoważonego rozwoju i odpowiedzialności społecznej za świat kolejnych pokoleń.
,,Wszystkie istnienia jedną przeniknięte przestrzenią: świata wewnętrzną przestrzenią.
Ptaków cichy sznur, przelatuje na wskroś.
A ja, który pragnę róść, spoglądam na świat, i we mnie rośnie drzewo.”
Rainer Maria Rilke

Dlaczego wybrałem ten temat? – zapytałam organizatora wydarzenia doktora Michała Palucha. Oto co odpowiedział .
Pedagogika Lasu sama mnie wybrała. Tuż przed pandemią znalazłem się dosłownie i w przenośni w lesie, z dwójką swoich małych dzieci. Jedno w wózku, drugie na rączkach. Był to właściwie ekoton, czyli teren przejściowy między lasem - dokładnie borem sosnowym, a łąką. Kiedy wybuchła pandemia rozpocząłem budowanie osady pedagogicznej, jako miejsca spędzania czasu z dziećmi, początkowo swoimi, a następnie znajomych i ich znajomych. I trwa to do dziś. W tym samym czasie obroniłem pracę doktorską i rozpocząłem pracę - jak łatwo się domyśleć zdalnie - na uniwersytecie. Zaproponowałem warsztaty z pedagogiki lasu dla studentów, dzieląc się z nimi moimi doświadczeniami zbieranymi w osadzie i nie tylko. Zacząłem czytać i samodzielnie studiować tę problematykę, poznawać leśników, myśliwych, rolników, ekologów. Dziś nie mam wątpliwości, że wszyscy musimy połączyć siły na rzecz wzajemnie uprawianej pedagogii.

Dlaczego wybrałem te a nie inne osoby?
Najpierw zwróciłem się do władz swojego uniwersytetu (UKSW) z propozycją seminarium i poszukiwaniem specjalistów z ekologii i pasjonatów przyrody. Od razu zgłosiło się kilka osób, w tym bywalców Puszczy Białowieskiej, Lasu Bielańskiego ale i zawodowych ekofilozofów. Zorganizowaliśmy niewielki komitet organizacyjny w składzie (Żaneta Trempczyk-Nagórka, Agnieszka i Marcin Klimscy, Ewa Kulawska) i rozpoczęliśmy poszukiwania ciekawych osób. Wiedziałem, że potrzebujemy fenomenologów i lingwistów w pierwszej kolejności, że nie o przyrodoznawstwo i leśnictwo tu teraz chodzi, ale doświadczenie i pewne świadectwo humanistyczne. Mistrzem tej kategorii jest niewątpliwie Tadeusz Sławek. To z nim skontaktowałem się w pierwszej kolejności. Wiedziałem, że pedagogikę ogólną musi reprezentować największy autorytet, więc kontakt z Bogusławem Śliwerskim wydał się oczywisty. Jak to w życiu bywa, Mistrzów napotykamy też przypadkowo. Tak poznałem Kazimierza Rykowskiego, zawodowego i szanowanego badacza leśnictwa, poetę i rzeźbiarza oraz Piotra Mędrzyckiego, ekologa zapaleńca, ale i humanistę. Resztę kadry doktorskiej i praktyków rekomendowali Roman Leppert i Jarosław Gara, za co im bardzo dziękuję.